To będzie tekst wysoce skażony hipokryzją, bo sama używam tej wymówki nagminnie, najczęściej w odniesieniu do mojego wulgarnego (i impulsywnego) sposobu wyrażania się. Bo taka już jestem (wulgarnie gwałtowna) i jak ci to nie pasuje, to na drzewo dziuple czyścić, bo prędzej wypolerujesz dzięciołowi chatę na błysk niż coś tu wskórasz. Bo zmieniać to ty sobie możesz co najwyżej siebie.
A no i właśnie. Moja ukochana samo-świadomość znowu kłania się wszystkim nisko. Powiedzieć “taka już jestem” to nic złego, o ile tylko świadomi jesteśmy jaki sygnał wysyłamy. I o ile nie kopiemy nim pod sobą kolejnego, malowniczego dołka. A w moim skromnym odczuciu rzadko kiedy ktokolwiek zdaje sobie sprawę z tego jak bardzo samemu sobie przeczy (ze mną włącznie, nie myślcie sobie).