29/03/2021

Wszyscy jesteśmy rasistami

Uważam się za osobę świadomą, otwartą i zawsze chętną do zmian. Cieszy mnie kwestionowanie własnego światopoglądu, nie boję się nowych pojęć, emocji i mentalnych wyzwań – i z taką też postawą podchodzę do każdego tematu z dyskryminacją, rasizmem, kulturą anulowania i poprawnością polityczną związanego. W moich codziennych, bezpośrednich relacjach z ludźmi staram się nie oceniać, nie traktować pochopnie ani zero-jedynkowo. Jestem jednak tylko człowiekiem (i to z bardzo niewyparzonym jęzorem), który cały czas się uczy i który woli być świadomy swoich krzywdzących schematów niż udawać, że nie istnieją lub że świetnie dałam sobie z nimi radę.

No nie, to jest akurat jedna z tych kwestii, której – i jestem o tym święcie przekonana – będę się uczyć całe życie. I dobrze. Bo wiecie co? Wszyscy jesteśmy rasistami.



15/03/2021

Menstruacyjny kołowrotek

Kiedy chodziłam do szkoły, moją ulubioną porą roku były wakacje: wolne od nauki, długie ciepłe dni, wycieczki, kolonie i leniuchowanie na działce. Z czasem nauczyłam się jednak doceniać każdą porę roku: bo z każdej można coś dobrego wyciągnąć. I w podbiegu do mojej 30tki, podobnie zaczęłam traktować swój cykl menstruacyjny.

No cóż, lepiej późno niż wcale. Po części skłoniła mnie do tego pandemia (i o wiele więcej wolnego czasu), po części świeży związek, a po części też praca nad własnymi emocjami. I co tu dużo gadać, przez ostatnie miesiące nauczyłam się o menstruacji więcej niż przez 15 lat mojej formalnej edukacji. Bo jak wyglądała (…wciąż wygląda?) edukacja seksualna w polskich szkołach to wiemy chyba wszyscy: zajęcia z wychowania do życia w rodzinie rzadko kiedy prowadzili wykształceni seksuolodzy, a zatrważająco często księża lub zakonnice.



01/03/2021

Ciężkie jest życie blondynki (11)

W serii: * cz. 1 * cz. 2 * cz. 3 * cz. 4 * cz. 5 * cz. 6 * cz. 7 * cz. 8 * cz. 9 * cz. 10

 


Bo:

 

Po pierwsze:

W mojej pierwszej pracy w Edynburgu, w kawiarni, wymyślono sobie otwarcie malutkiego stanowiska z kawą na najwyższym piętrze kwater głównych banku RBS (Royal Bank of Scotland). W przejściu zawieszonym nad dużą otwartą przestrzenią poniżej, gdzie do tej pory stały dwie kanapy i stolik. Jako że nauczyli mnie w kawę, toteż często mnie do tego małego stanowiska na całe dnie, samotnie, wysyłano. I tak właśnie kiedyś, porządkując z nudów blat wokół ekspresu, zrzuciłam przypadkiem całe pudełko (jakieś 200 torebek) herbat. Prosto na biurka dwa piętra niżej. Przy których, oczywiście, siedzieli pracownicy, monotonnie wklepując dane do komputerów. Zawału nikt nie dostał, deszcz torebek herbat też na szczęście nikomu krzywdy nie zrobił. Ale co się wstydu najadłam to moje.