26/03/2019

2019: Dundee

Dundee było na liście moich Szkockich miast do zwiedzenia w ramach dni wolnych od pracy – padło na ostatni weekend lutego. Całkiem słoneczny.


I podobało mi się na tyle, że pewnie tam jeszcze wrócę.

06/03/2019

2019: Piątka lutego


1. Kilka lat wstecz nie znosiłam miętowej herbaty (mięty w potrawach wciąż nie lubię), bo kojarzyła mi się tylko i wyłącznie z żołądkowymi problemami. Dziś nie ma dnia, w którym nie wypiłabym chociaż jednej, koniecznie z mojego kubka. Odkąd zresztą mieszkam w Szkocji, kompletnie przerzuciłam się z kolorowych herbat na ziołowe. Jasne, nie powiem nie żadnym klasykom, ale w pierwszej kolejności sięgam po te ziołowe. O dziwo też, w moim obecnym mieszkaniu znosiłam picie herbaty z nijakich kubków przez ponad pół roku zanim w końcu zakupiłam ten ze zdjęcia po drugiej stronie ulicy, w jednym z moich najulubieńszych sklepów w całym Edynburgu (i.e. Museum Context, będzie o nim trochę w kolejnym odcinku „Warto w Edynburgu”). Tu herbatę piłam przy pisaniu listu – aktualnie prowadzę korespondencję z dwoma polskimi znajomymi, do jednej piszę po polsku, do drugiej po angielsku. I tak jak uwielbiam listy pisać, tak jeszcze bardziej uwielbiam je dostawać – jest coś niezaprzeczalnie magicznego w ręcznie spisanych kartkach! Jeśli ktoś miałby ochotę ze mną popisać (szczególnie po angielsku), zapraszam do kontaktu. Z listami łączy się też książka widoczna na zdjęciu: „Guernsey Literary and Potato Peel Pie Society” jest napisana w formie listów i czyta się ją cudownie. Polecam gorąco, świetna lektura o powojennym świecie i ludzkiej życzliwości. Film już taki dobry nie był – sam w sobie niezły, ale jako adaptacja mnie zawiódł.