26/04/2021

Mogłabyś się pomalować

Jeśli o tematy około-związkowe i feministyczne idzie, największym źródłem inspiracji dla moich przemyśleń są aktualnie grupy na fejsie. Niektóre pytania / historie tam zamieszczane autentycznie mnie szokują, przypominając w jak wygodnej bańce na co dzień żyję.

Ostatnim takim szokiem był dla mnie anonimowy post dziewczyny, młodej mamy, która usłyszała od męża, że mogłaby się wreszcie umalować, założyć szpilki i odpowiednio przywitać go w domu. Momentalnie cała się zagotowałam. Ja wiem: ludzie i ich potrzeby są różne, związkowe priorytety też są różne, dla niektórych to normalne, tak lubią, tak żyją. Ale wiem i rozumiem to tylko w teorii, bo w głowie mi się nie mieści jak można budować życiowy związek (jakim z założenia jest małżeństwo i rodzicielstwo) na bazie szpilek i makijażu. To utrwala tak wiele szkodliwych stereotypów i błędnych kulturowych wyobrażeń o Genderowych rolach, że aż mnie mdli! Sporo na ten temat pisałam kiedyś tutaj.



Im dłużej o tym myślę, tym trudniej mi usprawiedliwić, dlaczego ten temat poruszam. Przecież to nie mój problem, nie mój związek, nawet nie związek kogoś względnie mi bliskiego, więc dlaczego mnie to w ogóle mierzwi?!

No cóż, moja wewnętrzna idealistka i feministka nie może sobie odpuścić. Jest co najmniej pięć kwestii, które cholernie mnie tu uwierają.  

16/04/2021

2019: Rzym

Do zajrzenia do folderu ze zdjęciami z Rzymu nakłonił mnie zakup nowego aparatu (wreszcie wymieniłam moje wysłużone, 12letnie body na nowszy model). Po blisko dwóch latach (!) od rzeczonego wyjazdu. Pojechałam tam oczywiście za moim ukochanym Muse, z bratem, jego dziewczyną i Lee, moją szkocką koleżanką. Wyprawę na bieżąco (jak wszystkie moje wycieczki ostatnimi czasy) relacjonowałam na instagramie, a po powrocie jakoś nie kwapiłam się zaglądnąć do tych setek zdjęć. Żyłam w przekonaniu, że są chujowe i niewarte zachodu. I choć faktycznie nie jestem z finalnych efektów szczególnie zadowolona, to okropnie nakręciły mnie na kolejny zagraniczny wyjazd. Oby za rok się wreszcie udało bezpiecznie wybrać gdzieś indziej niż tylko w odwiedziny do rodziny w Polsce…



Oto moja (mocno opóźniona) foto-relacja z Rzymu.

12/04/2021

Gronek i ja

Pojawił się pewnego zimowego dnia, nie wiadomo skąd, i mimo że początkowo nie traktowałam go poważnie, to wywrócił moje życie do góry nogami. Od tamtej pory, a to już grubo ponad cztery lata będzie, jesteśmy nierozłączni. Jest ze mną dwadzieścia cztery godziny na dobę, siedem dni w tygodniu. Zżył się ze mną tak bardzo, że stanowimy jeden współegzystujący organizm.