31/10/2012

Laugh at myself

Długie, zimowe wieczory przy ciepłej herbacie z miodem i książce. To tylko w teorii, bo w realiach króluje pożeracz czasu zwany Internetem i muzyka podkręcona do granic możliwości, tak żeby przygłuche sąsiadki nie uroniły choćby jednej brytyjskiej sylaby.


Postanowiłam, że będę się pastwić nad sobą samą. Patrzcie, znowu wpis egocentryczny w pełnej okazałości, bo egocentryzm to moje drugie imię. Jeszcze trochę, a zastąpi i pierwsze. Opowiadam siebie na wirtualnych (a i realnych) kartkach papieru, plotę trzy po trzy (jawnie irytując nadużywanymi przecinkami na k), w tajemnicy choruję psychicznie, inspiruję się dramatami i uwielbiam psychopatów (Skóra w której żyję – CUDO!). Rozpływam się w swojej pyszności i wyobrażam sobie zbyt wiele. A mama tak zawzięcie przestrzegała swoją nieletnią córkę przed ekshibicjonizmem. I co? Przykład ze mnie niemalże książkowy – rodzice mają na nas wpływ tylko do pewnego wieku. Potem, dusza, choć z przypuszczalnie dobrze wpojonymi zasadami, hula i ewoluuje sobie samowolnie.

24/10/2012

Don't let the magic leave us!

Dylematy, paradoksy, absurdy i remisy.

Nie pozwolono mi pisać pracy licencjackiej na temat Muse, więc postanowiłam napisać pracę na temat jednej z ich licznych inspiracji – koniec końców wychodzi na to samo. Tak więc, przez najbliższe 9 miesięcy, będę z dumą zgłębiać tajniki prania mózgu i kontrolowania myśli w twórczości Orwella, przy, jak łatwo można się domyślić, odpowiedniej ścieżce dźwiękowej. Cieszę się tym jak dziecko prezentem urodzinowym, bo w mojej bibliografii już widnieją dwa ulubione tytuły Matta (i w gruncie rzeczy, na razie niewiele poza tym…). Co więcej, sam fakt, że zgłębię swoją znikomą wiedzę o ludzkim umyśle napawa mnie przypuszczalnie większą ekscytacją niż powinno.

21/10/2012

Pride and Prejudice

Pamiętam wykład z literatury angielskiej w zeszłym roku, gdy to nasz zabawny wykładowca, z pełnym przekonaniem oświadczył, że jak przyjdzie co do czego, to pewnie wszystkie obecne na wykładzie panie będą chciały pisać pracę licencjacką o Jane Austen i jej cudownej Pride and PrejudiceOh, jakie ja miałam oczekiwania w stosunku do tej książki! I oh, jak wielkie jest moje rozczarowanie! OhMrDarcy!

07/10/2012

Always a tie

Nie trzeba daleko szukać szczęścia, żeby je znaleźć. Wystarczy tylko bardzo chcieć. To jedna z rzeczy, którą wmawiam sobie od miesięcy. Skupiam się na tym tak bardzo, że widzę coraz większe efekty. Zmuszając się do pozytywnego nastawienia, dochodzę do wniosków, które, choć może malutkimi kroczkami, ale jednak, ułatwiają mi życie.
Przykładem niech będzie mój ostatni wniosek.
Uważnie przyglądając się mojemu pierwszemu tygodniowi na trzecim roku studiów, doszłam bowiem do wniosku, że zawsze będzie remis, jeśli tylko się o to postaram. Remis między złym a dobrym, remis między przyjemnym a nieprzyjemnym, remis między smutkiem a szczęściem, między stresem, a ekscytacją, między demotywacją i inspiracją.
A remis to już coś.