18/01/2021

Poczucie własnej wartości

Przyśnił mi się koszmar, bardzo realny i znajomy, przez co wyjątkowo dotkliwy. Z ust ważnej i bliskiej mi osoby usłyszałam w nim wszystko to, co złego kiedykolwiek o sobie zakodowałam. Wszystkie moje wątpliwości wypłynęły na powierzchnię i na chwilę kompletnie przysłoniły mi wizję. Obudziłam się zlana potem, z trzęsącymi się rękami.

Kurczę pieczone, dlaczego akurat teraz?!

Odpowiedź przyszła szybko: tapetowy problem niedający mi spokojnie spać przez większość zeszłego roku wreszcie zszedł z tapety, więc w głowie nagle zrobiło się miejsce na sztandarowe problemy. Ale może to i dobrze, bo poczucie własnej wartości to na pewno rzecz, w którą warto włożyć czas i wysiłek. No więc dumnie podnoszę głowę i szarżuję.



To nie tak, że te zobrazowane we śnie wątpliwości męczą mnie dwadzieścia cztery godziny na dobę, siedem dni w tygodniu. Nie. Jakby nie było, lata kucia samoświadomości przynoszą jakieś realne korzyści i przez większość czasu mój mózg ma się dobrze. Ale wystarczy, że na tapetę wjadą niewdzięczne hormony, stres w pracy czy napięcia w bliskich relacjach i moja pewność siebie momentalnie rozpływa się w powietrzu.

Budowanie zdrowego poczucia własnej wartości to u mnie niekończąca się „praca w toku”.

04/01/2021

Idiotka

Znacie podcast Okuniewskiej pt. Moje Przyjaciółki Idiotki? Koleżanka mi go kiedyś poleciła jako coś lekkiego i zabawnego do posłuchania. I ja go sobie radośnie słuchałam, podczas gdy sama w najlepsze idiotkowałam. Udając przy tym oczywiście, że moja sytuacja jest kompletnie inna. Otóż chuja, wcale nie była. I co mądrzejsi przyjaciele nawet próbowali mi to delikatnie sugerować. Co ja, rzecz jasna, skrupulatnie puszczałam mimo uszu. Ubzdurałam sobie, że to jest to i że warto czekać.

Uwaga, spojler: to nie było to i wcale nie warto było czekać.




Niby zawsze wiedziałam, że z jednostronnych relacji trzeba się czym prędzej ewakuować (pośrednio pisałam o tym tutaj, a bardziej bezpośrednio tu i tu). Ale to oczywiście o wiele łatwiej jest powiedzieć (i wiedzieć) niż zrobić, szczególnie gdy zaślepia cię zauroczenie. Wyjątkowo łatwo przychodzi wtedy pisanie usprawiedliwień i ignorowanie głosu rozsądku. Trudno z tym walczyć czy dyskutować, nawet jak się ma duże tendencje do nadinterpretacji i analiz. Jak cię zauroczenie złapie za flaki, to łatwo nie puści, trzeba swoje odchorować. I jeśli czegoś mnie ta historia z zeszłego roku nauczyła, to właśnie tego: że czasem po prostu trzeba w życiu „poidiotkować”.