Po nijakim czerwcu, marnawym lipcu i pełnym stagnacji sierpniu przyszedł czas na pełen dobroci wrzesień, z którego to początkiem okazało się, że najlepszym lekarstwem na niemoc fotograficzną jest zakupienie nowego obiektywu. I tak jak z poprzednich trzech miesięcy nie miałam jak uzbierać kadrów, tak we wrześniowych tonę.
Obiektyw okazał się wprawdzie niewiele lżejszy od mojego starego Canona i pożarł resztki moich oszczędności, ale pierwsze testy szybko mi to wynagrodziły.