23/09/2011

ZDJ: Iza & Przemek

Dzisiaj serwuję Wam pakiet zdjęć Izy i Przemka, którzy od niedawna są małżeństwem. Jako że nie jestem specjalną entuzjastką zdjęć ze ślubu/wesela, dzielę się tylko plenerem. Enjoy :)

15/09/2011

Głupota

Dużo jest głupców, którzy wierzą w miłość.

Osobiście w nią nie wierzę. To przereklamowane uczucie. Znajomi mówią, że jestem dziwny. Zimny. Nieczuły. Niewrażliwy. Ale ja zawsze traktowałem ponętne dziewczyny bardziej jak swojego rodzaju hobby, niż esencję ziemskiego życia. Wmawiali mi, że niejednej w ten sposób złamałem serce i zrujnowałem młodzieńcze marzenia. Ale czy można złamać komuś serce, jeśli nie wierzy się w uczucia? Cóż, moim zdaniem nie można, dlatego twierdzę, że mojego sumienia nic nie splamiło. Ale że nie jestem okrutny i jednak żyję w świecie ludzi-głupców, ślepo wierzących w wielkie uczucia, postanowiłem uświadamiać każdą napaloną dziewczynę, że nie wierzę w coś takiego jak miłość, małżeństwo czy uczucie do usranej śmierci i jeden dzień dłużej. Niektóre to odstraszało, ale znaczną większość to wręcz przyciągało. Było kilka naiwnych, które wierzyły, że ich „wielkie uczucie” mnie zmieni. Że rozbudzą we mnie „prawdziwą miłość”. Może było w tym trochę mojej winy, bo zdarzyło się kilka razy, że z jakąś dziewczyną spotykałem się dłużej niż z innymi. Po prostu dobrze się czułem w jej towarzystwie i póki wszystko miałem pod kontrolą, nie widziałem sensu w zrywaniu kontaktów. Problem był tylko jeden, wciąż ten sam: one widziały to inaczej i prędzej czy później dochodziły do idiotycznego wniosku, że są wyjątkowe i właśnie mnie odmieniają. Niestety, gdy tylko próbowały nawiązać temat miłości lub małżeństwa – musiałem się ich bezpretensjonalnie, czasem wręcz brutalnie, pozbywać.

06/09/2011

ZDJ: Muse inspires pt IV

Wstęp do tematu, czyli o mojej obsesji możecie przeczytać TUTAJ.
Część pierwsza TUTAJ, część druga TUTAJ, a część trzecia TUTAJ.

___________________________
MUSE INSPIRES część czwarta: autoportrety. 


Ckliwe Endlessly (trzeci album – Absolution) w dwóch częściach: 


One: Part Of Me:

01/09/2011

Pobudka!

Wracam na ziemię. Odzwyczaiłam się od pełnego domu i chociaż trochę już mi się tęskniło, to dziesięć minut po przekroczeniu progu domu już miałam ochotę uciekać. Drzwi do mojego pokoju ponownie zyskały wymiar niezastąpionych, ledwie zipiąca wieża i głośniki przy laptopie znowu zaczynają działać na pełnych obrotach. Mój pokój z pewnością odżyje. Znowu awansował na niezawodną ostoję/moje własne królestwo.
Powrót rodzinki sprawił, że po dwóch miesiącach spychania mojego mentalnego bałaganu na boczny tor, wreszcie znalazłam chwilę, żeby stawić mu czoła. Spędziłam wieczór zamknięta w pokoju, przy herbacie, waniliowych świeczkach, pamiętniku i sączących się z laptopa, wolniejszych kawałkach, tym samym obiecując sobie zwolnić tempo i w końcu poświęcić czas na to wszystko, co odkładam z dnia na dzień…
Niewiele zdjęć wyszło spod mojej ręki w te wakacje. Zgranie moich pomysłów z modelkami i czasem szło wyjątkowo opornie, więc powstało jedynie kilka autoportretów. Autoportretów, które, jak zawsze, znaczą dla mnie więcej niż inne zdjęcia: bo często odzwierciedlają to, co siedzi w mojej głowie. A nierzadko jest to coś, czego sama jeszcze nie dostrzegam, lub co podświadomie spycham w  najciemniejszy zakątek świadomości…

Turn It Off

Czasami obawiam się własnej wyobraźni. Własnych emocji i uczuć. Czasami wydaje mi się, że moja głowa eksploduje: z radości, złości, miłości, zachwytu, euforii lub smutku. Lubię trwać w twórczym uniesieniu, bez względu na to jak mało twórcza rzecz z niego wynika.  Czasami wydaje mi się, że moje pomysły nie mają końca, a innym razem mam wrażenie, że wszystko co wymyślam nie ma najmniejszego sensu. Jedyne, co nigdy się nie zmienia, to poczucie, że muszę się jakoś wyrażać.


Czuję, że twórczo się w te wakacje nie popisałam (co nie oznacza, że moje wakacje nie były owocne w innych dziedzinach). Może więc czas zmusić się do poszukiwania jakiś nowych inspiracji w ciszy i spokoju, z dala od komputera… (;