31/10/2017

2017: kadry październikowe

Wydawało mi się, że niewiele mam wam do pokazania, ale po przebrnięciu przez tych kilka październikowych folderów, zmieniłam zdanie. To był bardzo intensywny miesiąc, głównie dlatego, że mój ostatni w Edynburgu (przynajmniej na jakiś czas).
Trochę się odchamiałam, trochę pisałam, dużo eksplorowałam (starałam się wykreślić z mojej edynburskiej listy jak najwięcej pozycji) i żegnałam się z pracą w hostelu, za którą już trochę tęsknię (rzecz jasna, przez spotkanych tam ludzi).

27/10/2017

Za okularami

Gdy zaczęłam pracować w kawiarni w Londynie, moi serdeczni, nowi koledzy trochę zbijali się z moich okularów, twierdząc, że jak je ściągam, to staję się zupełnie inną osobą. Żart żartem, ale trochę prawdy w tym jest. Nie tyle o mnie samej, co takiej życiowej, o wszystkich. Bo przecież każdy z nas nosi jakieś „okulary”. Pozorne, które często mylą.  

20/10/2017

2017: Dublin

O Dublinie dochodziły mnie różne słuchy: jedni wracali nim zachwyceni, drudzy mocno zawiedzeni, więc moja ciekawość (i idąca za nią potrzeba wyrobienia sobie własnej opinii) stopniowo wzrastała. Podejść do tego wyjazdu miałam kilka, ostatecznie wykorzystałam stan przejściowy pomiędzy jedną pracą, a drugą, i końcem czerwca zapowiedziałam się u kuzyna mojej mamy (który mieszka pod Dublinem) z wizytą.
Po samym Dublinie przemieszczałam się solo, w irlandzkiej mżawce (choć z lotniska żegnał mnie już słońcem).

13/10/2017

Broken machine

Nie bez powodu tytuł tego posta pokrywa się z najnowszą płytą Nothing But Thieves (swoją drogą polecam chłopaków serdecznie): bowiem jak każdy kryzys przed nim, tak i ten ma swoją theme song.
Przekroczyłam w tym roku magiczną dwudziestkę szóstkę: zniżek już nie mam, moje rodzicielskie ubezpieczenie wygasło, do muzeów w Paryżu na dowód już nie wejdę, a i super zniżki na Fringe’a obeszły mnie bokiem. Jeszcze chwila i będę za stara na młodzieżowe hostele. Panika znienacka zagląda mi w oczy: spiesz się, czas ucieka, życie marnujesz! Z prawa i lewa docierają groźne głosy, że pasowałoby się jakoś poważniej tym jestestwem zająć.
Oddech mi się spłyca, ręce pocą, a głowa od stresu nieprzyjemnie pulsuje.
Nie wiem, co jest grane, ale nie podoba mi się ta melodia.