W razie gdyby ktoś kiedyś zechciał mnie zapytać o fajny serial, oto moja top dziesiątka.
Zanim jednak przejdę do rzeczy, pragnę zaznaczyć iż nerdem nie jestem i znana jestem głównie z tego, że lubuję się w dramatach. Aczkolwiek prawdą jest, że seriale, podobnie jak filmy, oglądam chętnie i w sporych ilościach. A ponieważ jestem też jawnym anglofilem (jak na studenta filologii angielskiej przystało), zachwycam się głównie produkcjami brytyjskimi. I to bynajmniej nie dlatego, że od amerykańskich stronię (nic bardziej mylnego), ale dlatego, że te brytyjskie zdecydowanie wprawniej władają moim sercem. Dlatego też poniższa lista zawiera propozycje wyłącznie brytyjskie. I to tylko te, do których sama mogłabym wracać (i to czynię) bez końca. Bez względu na to ile razy zdążyłam już dany tytuł obalić.
Kolejność chronologiczna.