Wszyscy wiedzą jak to jest z drobnymi: odsuwa się je na bok, bo niewiele są warte. Zawsze lepiej (i prościej) jest sięgnąć po grubsze: nie trzeba liczyć i nie ma obawy, że nam zabraknie. Tymczasem to przecież z drobiazgów rodzą się rzeczy ważne i duże, nigdy na odwrót, i głupi każdy, co te drobiazgi nieustannie lekceważy. Bo jak nie lubię mieć miedziaków w portfelu, tak gdy pomyślę o nich jak o analogicznych drobnych uprzejmościach, to już wcale nie chcę się ich tak ochoczo pozbywać. Bo w drobniakach siła. Jak to mówią: grosz do gorsza a będzie kokosza.