14/07/2022

Antidotum samotności

Współlokator wrócił z zabiegu w szpitalu i podzielił się smutną refleksją: trzy inne osoby obecne w sali zabiegowej, mimo takiej możliwości, nie decydują się na ułatwiający życie zabieg, bo nie mają nikogo kogo mogliby poprosić o pomoc, gdy po zabiegu będą dochodzić do siebie. Nikogo kto poświęciłby im tydzień lub dwa. Nikogo przy kim mogliby być po prostu słabi, zależni, obolali. To osoby koło pięćdziesiątki, młodsi od moich rodziców. Nie oceniam tego, że nie mają rodziny, ale przyjaciół? Życzliwych sobie ludzi? Kogoś bliskiego?

Koleżanka w pracy dzieli się ze mną swoim lękiem, bo właśnie wysłuchała w radiu audycji o tym, jak bardzo młodzi ludzie czują się odizolowani i osamotnieni. To wszystko przez media społecznościowe i telefony, mówi. Ludzie nie komunikują się tak jak dawniej, nie wychodzą. Dwa lata pandemii też nie pomogły. Czy jej dzieci też będą się tak czuły gdy pójdą do liceum i na studia? Czy można jeszcze w ogóle liczyć na poczucie bliskości i przynależności, czy samotność jest nam wszystkim po prostu pisana?

I tak pomyślałam sobie, że, no kurczę. Media społecznościowe, telefony i pandemia swoją drogą, ale czy ktokolwiek uczył nas (żebyśmy teraz mogli uczyć nasze dzieci) emocjonalnej otwartości, wrażliwości i życzliwości, które potrafią zaprowadzić do prawdziwej bliskości z drugim człowiekiem? Które są antidotum samotności?