24/11/2017

2017: East Lothian

O East Lothian coast jako atrakcji dowiedziałam od brata, gdy w lipcu ruszył w samotną, jednodniową wycieczkę do North Berwick. Z Edynburga bowiem jeżdżą dwie linie East Coast buses na które można kupić dzienny bilet za niecałe 8 funtów i jeździć ile dusza zapragnie. Nie jest to co prawda rozwiązanie idealne, bo żadna z tych linii (niestety) nie łączy Dunbaru z North Berwick – a gdyby tak było, można by spokojnie oblecieć całe wybrzeże w jeden dzień. Ja swoje eksplorowanie tamtych rejonów, z braku laku i z racji, że nie brakowało mi na to czasu, podzieliłam więc na dwie części.
Po krótce: pierwszą wycieczkę zrobiłam sobie w piękny słoneczny dzień w środku września, linią 124 w stronę Norh Berwick.

17/11/2017

2017: Cambridge

Bilety do Londynu na początek września kupiłam w jednym celu: chciałam zaliczyć Buckingham Palace, korzystając z uprzejmości Pana Krzyśka (dziękuję!). Ponieważ Londyn nie wprawia mnie już w taką ekscytację jak kiedyś, drugi dzień postanowiłam wykorzystać na eksplorowanie jakiegoś nieznanego mi zakątka Anglii (jak już wiecie, lista moich miast do zwiedzania w UK jest długa). Przez chwilę myślałam o Brighton, ale ostatecznie zdecydowałam się na Cambridge.
Wyboru nie żałuję, choć ta wycieczka dobitnie mi uświadomiła, że czasy studenckie już za mną – Cambridge bez legitki jest piekielnie drogie. Zasadniczo zwiedzanie tych słynnych uczelni się kompletnie nie opłaca. Wolałam za te pieniądze iść na obiad. Albo kawę z ciastkiem. Na szczęście Cambridge poza murami uczelni też jest urocze.

10/11/2017

2017: Belfast

Belfast Vital był moją szczęśliwą alternatywą tegorocznego Glastonbury, na które, jak zwykle, nie miałam za co i z kim jechać. Moja jedyna szansa na zobaczenie moich muzycznych Bogów w tym roku! A że przed moimi Bogami miało zagrać Biffy Clyro (swoją drogą stąpający Muse po piętach) i Nothing But Thieves (których pierwszy raz słyszałam w Paryżu i którzy, póki co, zapowiadają się na świetny zespół), bilety kupiłam bez mrugnięcia. Dla siebie i brata. Z pełną świadomością, że moje gardło na pewno nie wyjdzie z tego cało.
A przy okazji zwiedziłam (trochę po łebkach, ale jednak) kolejne brytyjskie miasto.

05/11/2017

2017: Bath

Moja lista miast do zwiedzenia w UK jest generalnie dość długa. Moje odwiedziny w Bath (którego oczywiście na tej liście nie zabrakło) wyszły trochę przypadkiem. W kwietniu Norb zakupił nam bilety do Werner Bross Studios (bo sam jeszcze nie był, a ja tam będę chętnie wracać przy każdej nadarzającej się okazji, bo jestem Potter-head pełną gębą), ale w Londynie spędziliśmy tylko dzień – pozostałe dwa w Bristolu. A że Bristol miałam już z grubsza obcykany (fotorelacja do wglądu tutaj), to padło na położone niedaleko, słynne Bath.
Poniżej jednak kadry z całego weekendu, nie tylko Bath.