29/01/2018

Ja bym nigdy

Zawsze miałam (i wciąż nieustannie mam) problem z ludźmi, którym śpieszno do wydawania osądu na każdej zasłyszanej sytuacji i osobie, czy to fikcyjnej czy prawdziwej (choć do tej prawdziwej śpieszą tym bardziej). O ile jeszcze robi się to w zaciszu własnego domu, to pół biedy, ale gdy wygłasza się te osądy publicznie i głośno, to już mnie mdli. Dla mnie to kompletne dno: zero refleksji, zero empatii, zero szacunku. Zero człowieczeństwa. Bardzo nieludzkim, bezmyślnym i zwyczajnie bezczelnym maluje mi się osądzanie sytuacji, w których samemu nigdy się nie było. Ludzi, których się nie rozumie.
Ja bym nigdy nie zabił. Ja bym nigdy nie wydał. Ja bym nigdy nie wziął. Ja bym nigdy przyjaciela nie zostawił. Ja bym zawsze oddał. Ja bym zawsze pomógł.
Ja nigdy. Ja zawsze.
Zawsze, to ty powinieneś się takiego pierdolenia wstydzić.

27/01/2018

Co mnie wkurwia to moje

Głupota ludzka. Bezpodstawne, pozbawione jakiejkolwiek konstrukcji oszczerstwa. Nieuczciwość publiczna, socjalna i cywilna. Wyżej sranie niż dupy manie. 
A najprostsza (i wcale nie mijająca się z prawdą) odpowiedź brzmi: wszystko. Ukryć się tego raczej nie da: jestem osobą z natury bardzo łatwo się wkurwiajacą, więc mogłabym wymieniać w nieskończoność (co poniekąd przez rok robiłam TUTAJ). Ale jest jedna rzecz, która wkurwia mnie bardziej niż wszystko inne, bo sięga jakoś tak nienaturalnie głęboko.
Pierwszy raz zauważyłam to w liceum. Miałam koleżankę, z którą spędzałam dużo czasu, ale potem zaczęła mnie niesamowicie wręcz wkurwiać. Absolutnie wszystkim, co robiła, mówiła, albo swoim zachowaniem czy postawą w jakikolwiek sposób (choćby nieświadomie) sugerowała. Długo tłumaczyłam sobie, że po prostu wyrosłam z pewnych zachowań, które ona wciąż przejawia. Z czasem doszłam jednak do wniosku, że problem leży głębiej.
I zaczęłam dłubać.

20/01/2018

Jak wyjeżdżanie stało się proste

Dawno, dawno temu, w odległej galaktyce, wydawało mi się, że wszelkiego rodzaju wyjazdy to strasznie skomplikowane przedsięwzięcia, wymagające planowania, ciężkiej pracy, żmudnego odkładania każdego gorsza, napalonych ludzi i zapału, który dla odmiany nie będzie słomiany. No i może na początku rzeczywiście tak było. Ale potem dorosłam, i, jak to zwykle w życiu bywa, trochę wprawy uczyniło cuda: z niewyobrażalnego wielowarstwowego wysiłku, wyjazdy przerodziły się w kolejne daty zaznaczane w moim małym kalendarzu.


Moje wyjazdy podporządkowują się do dwóch głównych czynników: trochę gotówki i chęci. Bo ogarnianie (łącznie z destynacją) przychodzi mi już samo. Czasem razem z napalonymi ludźmi, czasem bez – obie wersje bardzo sobie cenię. Mam jednak kilka podstawowych, ułatwiających życie zasad, którymi kieruję się przy samodzielnych wyjazdach. Może i wam życie w drodze trochę ułatwią.  

13/01/2018

Perspektywa

Życie uczy mnie – podśmiewając się przy tym w najlepsze – że nie tylko nikogo, ale absolutnie niczego nie można brać za pewnik. Plan – nieważne jaki – zawsze może spalić na panewce. Bo… a no właśnie chuj wie czemu. Bo tak.
Mój zeszły rok mniej więcej tak wyglądał: plan sobie, życie sobie. Nie żebym działała według jakiegoś specyficznego planu, ale jakieś tam założenia miałam.
Za każdym razem jak się mentalnie gdzieś rozsiadłam i bliska byłam stwierdzenia, że mi tu dobrze, coś zawsze musiało pierdolnąć. Ot, żeby mi udowodnić, że nie, życie nie było, nie jest i nie będzie ani idealne, ani łatwe. Nie jestem w czepku urodzona i albo stawie temu czoła, albo mogę się od razu iść powiesić. I choć były momenty, że perspektywa rzucania się z mostu wydawała mi się kusząca, to koniec końców stawianie czoła chujni uznałam za stosowniejsze.  

06/01/2018

Filmy (i seriale) 2017

W roku 2017, podobnie jak rok wcześniej, obejrzałam stosunkowo niewiele tytułów. Poza oczywistymi przebojami takimi jak La La Land (opinie mogą być podzielone, ale to był dobry film), Piękna i Bestia (chyba że tylko ja uważam go za dobre odświeżenie klasyki?) czy Ostatni Jedi (moją recenzję możecie przeczytać tutaj), niewiele tytułów wywarło na mnie znaczące wrażenie. Znalazłam jednak w mojej filmwebowej biblioteczce 6 nie-tak-oczywistych tytułów, które uważam za warte polecenia. A ponieważ sporo w tym roku obaliłam seriali, to wymieniam też cztery mniej znane tytuły (bo Gry o Tron czy Stranger Things chyba nikomu nie trzeba polecać…) warte waszego drogocennego czasu. Przynajmniej moim zdaniem. Bez fabularnych spojlerów, możecie czytać spokojnie.