31/01/2016

2016: kadry styczniowe

Styczeń, jak zwykle, kręcił się głównie wokół prób ogarnięcia wszechobecnego burdelu, zarówno w głowie, jak i w realu.
Poza tym wydarzyły się dwie ważne rzeczy: po miesiącu przerwy wróciłam do pracy, z siłą uświadamiając sobie jak bardzo zdążyłam się od niej (i ludzi) uzależnić...
...no i rodzinnie znowu odwiedziliśmy Alpy, w związku z czym wszystkie pozostałe kadry są… dość monotematyczne.

29/01/2016

Warto w Krakowie: w ogóle zawitać

Kocham Kraków. Dopóki bywałam tu sporadycznie, po prostu go lubiłam, ale odkąd tu mieszkam i studiuję, a już szczególnie odkąd tu pracuję (w super hostelu!), kocham się w nim bezgranicznie, i to nawet pomimo tego cholernego smogu. Praca w hostelu sprawia, że w jakimś stopniu (minimalnym ale jednak) robię za wizytówkę tego miasta, a to z kolei potęguje moją wewnętrzną potrzebę zarażania osobistymi zachwytami kogo tylko się da.
Dlatego zdecydowałam podzielić się swoimi (subiektywnymi rzecz jasna) obserwacjami i rekomendacjami odnośnie Krakowa również na blogu, w nowym (choć mało oryginalnym), krótkim cyklu pt. „Warto w Krakowie”. I to jest tego cyklu prolog.


à Cz.I ß à Cz.II ß * à Cz.III ß * à Cz.IV ß * à Cz.V ß * à Cz.VI ß * à Cz.VII ß * à Cz.VIII ß

22/01/2016

Nie bój się, głuptasie!

Przed wami jedna z lekcji wyniesionych przeze mnie z 2015 roku: o tym, jaki człowiek bywa głupi i ile z życia traci, gdy się boi. Bo ja się zawsze panicznie wszystkiego bałam i traciłam na tym więcej niż przewiduje ustawa.
Dopiero od niedawna aktywnie z tym durnym strachem walczę i szczęśliwie obserwuję pierwsze, małe, maciupeńkie wręcz, ale za to bardzo pozytywne tej walki efekty.

15/01/2016

Inspiracje 2015


Filip Westler
Kolega z pracy. Na którymś letnim pub crawlu stanął przy moim komputerze, gdy wprowadzałam do programu nowe rezerwacje i, tak po prostu, zaczął opowiadać o tym, co robi. A robi dużo, dla siebie i innych: wybrał sobie niszę językową i, korzystając ze swojego daru do przemawiania i szybkiego łapania kontaktu z ludźmi, pomaga przełamywać językowe bariery (co mnie osobiście mocno dotyka). Nie uczy gramatyki, składni ani poprawności wymowy, ale tego jak nie bać się mówić i wyciągać z nauki jak najwięcej. Innymi słowy: obrał sobie za cel niszę, w której sama do niedawna tkwiłam. Bo gdyby nie praca w hostelu, dalej panicznie bałabym się mówić po angielsku (ale o tym za tydzień).
Poza tym, to jeden z tych niewielu ludzi, któremu nie tylko CHCE SIĘ COŚ ROBIĆ, ale który to rzeczywiście robi. I to robi dobrze. A to się chwali. Kliknijcie mu lajka!

08/01/2016

Defector

Ta myśl kiełkowała we mnie już od dawna. Myśl, że jestem jakaś „inna”.
Zdaję sobie sprawę jak bardzo beznadziejnie i pretensjonalnie to brzmi. No ale wybaczcie: przepracowany kryzys robi swoje i po dwudziestu czterech latach na tym padole, ze stanowczością stwierdzam, że mój mózg po prostu musi działać jakoś inaczej. I to przekonanie, choć niewinnie kiełkowało we mnie przez długie lata, odpowiednio nazwane zostało dopiero przez moich bohaterów z Devon, którzy zawsze przypadkowo (bo tutaj akurat wyśpiewując historię o ludzkich dronach) wygłaszają jakieś życiowe prawdy o mnie samej: I’m a defector.
I choć bardzo chciałabym śpiewać o tym swoim "defekcie" z taką werwą i radością jak robi to Matt (wszak to przełomowy kawałek na albumie), to jakoś nie zawsze mogę.
Bo ta cała domniemana wyjątkowość to jest tak trochę o tyłek rozbić.
Zresztą możecie ocenić to sami.  

01/01/2016

Skąd bierzesz tę siłę?

To zdarza się rzadko, bo (jak niejeden mi już wygarnął) zwykłam ludzi raczej onieśmielać, ale czasem, tak od wielkiego święta, ktoś się zacznie zastanawiać skąd biorę tę swoją niezbitą, pozytywną energię. I zawsze wtedy mam ochotę reagować tak, jak zwykłam reagować na każdy zasłyszany w moim życiu komplement: sarkastycznym prychnięciem lub histerycznym wybuchem śmiechu. Ja i pozytywna energia? Serio, kurwa?