07/10/2012

Always a tie

Nie trzeba daleko szukać szczęścia, żeby je znaleźć. Wystarczy tylko bardzo chcieć. To jedna z rzeczy, którą wmawiam sobie od miesięcy. Skupiam się na tym tak bardzo, że widzę coraz większe efekty. Zmuszając się do pozytywnego nastawienia, dochodzę do wniosków, które, choć może malutkimi kroczkami, ale jednak, ułatwiają mi życie.
Przykładem niech będzie mój ostatni wniosek.
Uważnie przyglądając się mojemu pierwszemu tygodniowi na trzecim roku studiów, doszłam bowiem do wniosku, że zawsze będzie remis, jeśli tylko się o to postaram. Remis między złym a dobrym, remis między przyjemnym a nieprzyjemnym, remis między smutkiem a szczęściem, między stresem, a ekscytacją, między demotywacją i inspiracją.
A remis to już coś.


Bo jeśli czegoś się już w życiu nauczyłam to właśnie tego, że nigdy nie będzie w pełni tak, jakbyśmy tego chcieli. Możemy podejmować własne, przemyślane i odpowiednie dla siebie decyzje, ale nie możemy oczekiwać, że wszystko, co nastąpi po ich podjęciu będzie zgodne z naszymi oczekiwaniami. Zawsze znajdzie się coś, co w mniejszym lub większym stopniu pokrzyżuje nam plany. Nie ważne czy to jakaś drobnostka, dodatkowa komplikacja czy poważna tragedia – to my decydujemy jak sobie z przeciwnościami radzimy. I tymi małymi i tymi większymi. Życia i losu być może rzeczywiście kontrolować nie można, ale to jak się wobec niego czujemy i zachowujemy – jak najbardziej.
Jestem przekonana, że cała siła ludzi mądrych i silnych psychicznie leży w odpowiednio ukształtowanym myśleniu. Nic odkrywczego w tym stwierdzeniu nie ma i wiem to nie od dziś, ale z dnia na dzień coraz bardziej zdaję sobie z tego sprawę. WSZYTKO jest w naszych mózgach. Nikt Wam nie wskaże idealnej, uniwersalnej drogi do bycia szczęśliwym. Nikt Wam nie wmówi jak dobrze żyć, bo filozofię życiową możecie sobie wmówić tylko sami.
Stamtąd już prosta droga do remisu.
A przecież przy remisie już znacznie łatwiej wyjść na prowadzenie!;)