03/10/2011

2011: goodbye summer

Korzystając z pracowitego weekendu w Krakowie, w sobotę wieczorem, w ramach zapewnienia sobie rozrywki, wybrałam się nad Wisłę razem z Anitą i Kasią żeby wziąć udział w puszczaniu lampionów, które zorganizowane zostało poprzez facebooka.


Idea była świetna, ludzi przyszły całe tłumy, ale organizacja zniweczyła moje plany na imponujące zdjęcia. Spodziewałam się, że będzie tam ktoś, kto zarządzi start całej zabawy, tymczasem ludzie puszczali lampiony jak i kiedy chcieli. Zabrakło więc ogromnej chmury lampionów wzbijającej się w niebo, którą tak bardzo chciałam uwiecznić.


Czerwone i pomarańczowe (w przeważającej części, bo nie zabrakło też niebieskości, fioletów i zieleni) lampiony rozsiane po ciemno granatowym niebie robiły większe wrażenie na żywo niż na zdjęciach. Niestety.

 

 Ludzie mieli bardzo pozytywne reakcje na to wydarzenie i nawet jeśli trafili nad Wisłę przypadkiem, a nie dzięki facebookowi, to korzystali z okazji i kupowali lampiony, żeby puścić w „przestworza” swoje życzenie.

 

Kasia też zakupiła lampion na miejscu (niebieski) i puściłyśmy go wspólnie, życząc Anicie zaliczonej sesji (spróbuj tego nie zaliczyć, a marny będzie Twój los! 


Bardzo sympatyczni ludzie, puszczający swój lampion tuż koło nas;)


Dla mnie, obserwowanie tych szybujących w powietrzu światełek było miłym pożegnaniem udanych wakacji. Bowiem od dziś koniec nic-nie-robienia i czas na oficjalną harówkę… ale akumulatorowy w pełni naładowałam, więc dam radę. Innego wyjścia nie ma;)