Świąteczne życzenia sypią się na mnie
zewsząd: fejsa mi zalało świątecznymi linkami. Miasto za oknem powoli się
wycisza, z kuchni słychać mikser, pachnie kapustą, barszczem i żywą choinką,
która świecąca i przystrojona (w tym roku przytargana z działki – wiedzieliście,
że kupne pachną znaczniej mniej intensywnie niż taka z własnego, młodego
lasku?) zasłania pół telewizora. Światełka się świecą, Tata z bratem lepią
pierogi i tylko śnieg nam stopniał. Jest miło, ciepło i świątecznie. Tak jak
być powinno.
Lubicie święta, czy nie, ja Wam dziś życzę udanego dnia, według własnego wskaźnika, niekoniecznie świątecznego. Niech ten wieczór i kolejne dwa
dni wywołają jak najwięcej uśmiechów: szczerych i niewymuszonych.