Rozkoszuje się
wewnętrznym chaosem.
Monotonnym głosem
powtarzam sobie, że od tego właśnie są wakacje. Zwalniam, leniuchuję, zarywam
noce, śpię do południa, jem obiad na śniadanie, zaciągam się świeżym powietrzem
i ukradkiem rozdaję niewymuszone uśmiechy.
No bo przecież
nic nie muszę.