08/04/2016

Wzór na koszuli

- Wszystko będzie dobrze – słyszysz przytłumiony głos, i zarys postaci, widoczny jakby we mgle, nagle znika z pola twojego widzenia. Płuca, nie dość, że drastycznie zmniejszyły objętość, to jeszcze zamiast tlenem, wypełniają się paniką.  

Oddychaj.

Przed oczami wcale nie staje ci życie, ani nawet nie rodzina czy przyjaciele, tylko ten dziwny wzór na Miłosza koszuli – coś pomiędzy kwiatkami, a skomplikowanymi mazakami. Bo gdy pożegnaliście się wtedy na przystanku, nie bardzo mogłaś przypomnieć sobie kolor jego oczu, ale za to doskonale pamiętałaś ten wzór. I to jak mówił, że lubi detale. I jak wygarniał ci tego śmiecia z włosów, niechcący muskając prawy policzek. Na którym teraz wyraźnie czułaś jakąś maź. Smar może. Albo krew.

Spokojnie, wdech, wydech.

Z tyłu głowy majaczy ci przekonanie, że zamiast o detalach na jego koszuli, powinnaś pomyśleć o Ewie, która przecież jest – a przynajmniej masz nadzieję – gdzieś obok: w swoich świeżo przefarbowanych, rudych włosach i nowej, zielonej sukience, którą założyła dla Bartka. Który miał czekać na was nad jeziorem: z kocem, koszykiem owoców i schłodzonym, musującym winem. I pewnie czeka, z tym swoim uroczym dołeczkiem w lewym policzku i jasnymi afro-lokami. Przekręciłabyś głowę, żeby zbadać sytuację, ale paraliżuje cię strach i narastający ucisk w płucach. Swojemu głosowi też nie wierzysz – masz wrażenie, że wydobycie z siebie dźwięku zupełnie uniemożliwi ci pobieranie tlenu.

Oddychaj, przecież to nie takie trudne.

Nagle wracają do ciebie wszystkie te pytania bez odpowiedzi, które tak sukcesywnie ignorowałaś przez ostatnie dwa dni. To tak jakby każdy, z trudem nabrany oddech, wpuszczał do twojej głowy jedno z nich. Jeden wdech: dlaczego Miłosz przemilczał twoją wiadomość? Drugi wdech: dlaczego nie dopytał o twoje weekendowe plany? Trzeci wdech: zapomniał o tym co ci obiecał, czy celowo unikał odpowiedzi? Czwarty wdech: dlaczego wciąż go o to nie zapytałaś? Piąty wdech: a co jeśli to była twoja ostatnia okazja? I dlaczego, do cholery jasnej, ty ciągle myślisz o tym cholernym wzorze na jego koszuli? I o nim tak w ogóle?

Nie zapominaj o oddychaniu! Wdech, wydech, no dalej.

Słyszysz wibracje, ale nie potrafisz ich zlokalizować. Może to twój telefon, a może Ewy. Może dzwonią rodzice; może mama już nie jest na ciebie zła za te dwa słowa rzucone w złości podczas wczorajszej rozmowy, a tata chce wiedzieć, czy w weekend pomożesz mu kosić trawę, bo pani Krysia, wasza serdeczna sąsiadka, znowu się rozchorowała i on sobie sam nie da z tym wszystkim rady. A Miłosz ci ostatnio opowiadał, w drodze z przystanku do baru, że za każdym razem jak wraca do domu, zmuszany jest skosić trawnik – nie tylko swój, ale i sąsiada. I niby strasznie narzekał, ale jak zapytałaś go czy to lubi, bez wahania pokiwał głową. I od razu zaczęłaś się zastanawiać, czy nie pokiwałby tak samo, gdybyś zapytała go o istotniejsze – dla ciebie – kwestie. Telefon milknie. A może to był Bartek…?

Skup się, oddychanie jest proste: po prostu nabieraj powietrza w płuca.

Mogłaś chociaż powiedzieć o Miłoszu Ewie. Może nawet byłaś jej to winna, za te wszystkie opowieści o Bartku i jego przejmująco błękitnych oczach, które uwielbiał kryć za okularami przeciwsłonecznymi, nawet jak na niebie nie było słońca. Ale na tyle histerycznie boisz się jej oceny, że na przemian albo redukujesz Miłosza do zuniwersalizowanych obserwacji o ludziach, albo udajesz, że w ogóle nie istnieje. Bo niby jak miałabyś jej powiedzieć o tym, że poznałaś faceta, przy którym zachowujesz się jak jakaś – nie przymierzając – niemowa? Ty, najbardziej wygadana osoba na świecie! No jak?!

Jeszcze trochę, wdech, wydech.

Słyszysz kroki, stłumione krzyki, a chwilę potem przejmujący dźwięk piły mechanicznej przecinającej drzwi auta od strony pasażera. Choć nie ruszałaś się przez ostatnie kilkadziesiąt minut, cała martwiejesz. Nad twoją głową pojawia się zarys nowej postaci, tym razem nieco wyraźniejszy: widzisz strażacki mundur i długą, ciemną brodę.
- Zaraz panią wyciągniemy, tylko najpierw pomożemy koleżance – przemawia broda stonowanym głosem. – Wszystko będzie dobrze.
Choć wciąż panicznie boisz się poruszyć, kątem oka widzisz, jak wyciągają z auta Ewę. Chcesz zapytać co z nią, ale głos więźnie ci w gardle i w efekcie tylko bezwiednie, jak ryba, kilkakrotnie otwierasz i zamykasz usta. Może w wyniku wypadku straciłaś głos. Może już nigdy więcej nic nie powiesz: ani Miłoszowi, ani o Miłoszu Ewie.

Oddychaj, jeszcze tylko chwilę.  

Gdy wyciągają cię z auta i wsadzają do karetki, masz zamknięte oczy, a przed nimi wciąż ten dziwny wzór na jego koszuli. W drodze do szpitala staje się jasne, że kręgosłup masz nienaruszony i tylko płuca trochę obite: stąd problemy z oddychaniem i mówieniem.
W szpitalu stosunkowo szybko odzyskujesz głos i w pierwszej kolejności pytasz o Ewę: ma połamane żebra i lekki wstrząs mózgu, ale wyjdzie z tego. Nabierasz powietrza w płuca i wreszcie wypuszczasz je z wyraźną ulgą: będzie jeszcze niejedna okazja o Miłoszu Ewie opowiedzieć. Jak i Miłosza o te ważniejsze kwestie zapytać.
Pytanie tylko, czy z niej skorzystasz.