Pracę rzuciłam, żeby pracę pisać, a w międzyczasie…
Rozkochiwałam się na nowo w naszej Dzikiej Wsi.
Trauma w dość poetycznej oprawie. Polecam.
Dawno, bardzo dawno planowaną sesję częściowo sfinalizowałam.
I miałyśmy przy tym z Asią niezły ubaw. Efekty będą, ale nieprędko.
Trochę piekłam.
Tranów odrobinę na nowo eksplorowałam.
Świątynie dumania należycie wykorzystywałam.
Zaliczyłam (niespodziewanie) wyjątkowy koncert.
A na koniec (pracy i miesiąca) wzięłam się za debiut mojego ulubionego brytyjskiego autora. Jak lubicie traumatyczny, narracyjny mind-fuck, Ishiguro was nie zawiedzie.