02/11/2019

2019: Piątka października


1.    Inchcolm Island jest miejscem wyjątkowym. Mówiąc szczerze każda wyspa, szczególnie brytyjska, jest dla mnie miejscem wyjątkowym. Może nawet niepostrzeżenie zostałam wyspiarą? Tutejsze wyspy – małe i duże – zdają się mieć wszystko to, co kocham, bo łączą góry i morze, które w Polsce zawsze były dla mnie poniekąd przeciwieństwem – nigdy nie występowały razem. O samej wycieczce na Inchcolm Island (październikowa była moją drugą) będzie szerzej w serii Warto w Edim – a ta z kopyta ruszy początkiem nowego roku, obiecuję! 



2.  Nikt nie potrafi wkurwić cię tak bardzo, jak najlepszy przyjaciel – to jak najbardziej sprawdzone info! Ale kim ja bym była bez tych wkurwiających przyjaciół, to naprawdę strach pomyśleć. Wrakiem człowieka prawdopodobnie. Kuba złożył mi krótką, nieco ‘last minute’ wizytę początkiem października. Pogoda nieszczególnie nam dopisała, ale i tak udało się zaliczyć wszystkie sztandarowe punkty zwyczajowej wizyty u Peckiej w Szkocji, z Cramond i haggis na czele. Pełen relaks. Cudownie jest mieć wokół siebie ludzi, przy których można być w pełni sobą!


 3.  Choć mieszkam tu już dłuższą chwilę i zwiedzam okolice stosunkowo intensywnie i regularnie, to wciąż są w Edynburgu miejsca, czekające na odkrycie. Jednym z nich do niedawna było Blackford Hill – kolejna miejska górka oferująca piękne widoki na całe miasto, z Arturem włącznie. Świetne miejsce docelowe do długiego jesiennego (czy też wiosennego / letniego / zimowego) spaceru. Co prawda na szczycie pizgało tak, że nie bardzo dało radę ustać w jednym miejscu, ale uznajmy to za część szkockiego uroku. Na pewno jeszcze tam wrócę!

  

4.  Fantastyczni ludzie wokół to najlepsze co mnie w tym roku – i w życiu tak ogólnie – spotkało. Czuję się obrzydliwą wręcz szczęściarą, że mam z kim dzielić zarówno największe pierdoły, jak i wszelkie nurtujące mnie wątpliwości. A na powyższym zdjęciu widnieje i tak tylko część ludzi, którzy są tu dla mnie jak druga rodzina. Za ludzkością samą w sobie mogę nie przepadać, ale jest całkiem sporo ludzi, których naprawdę uwielbiam!

  

5. Jesień za oknem w rozkwicie, okres grzewczy w pełni, więc zamiast przesiadywać na ławkach w parku, na tapetę wjechały muzea. Gdyby ktoś mi dwa lata temu powiedział, że spacerowanie po muzeach będzie jedną z moich ulubionych czynności, pewnie bym wyśmiała. Ale jak widać wszystko zależy od towarzystwa, w jakim na te wszystkie wiekowe przedmioty, obrazy i tabliczki patrzysz. Samemu oczywiście też można, ale to już nie to samo. O edynburskich muzeach też będzie więcej w serii Warto w Edim.