Czasami
w wakacyjnych wyjazdach wcale nie chodzi o to by zwiedzić najciekawsze miejsca,
zrobić zapierające dech w piersiach zdjęcia, nabrać zniewalającej opalenizny,
zakupić niezapomniane pamiątki i spróbować najlepszych lokalnych potraw.
Tak
też było tym razem. Nie zdobyłam żadnego znaczącego szczytu, tułałam się jedynie
po mniej znaczących stokach i
malowniczych dolinach. Tym razem chodziło nie o widoki, ale o zapachy. Bo tak
dawno w górach nie byłam, że już zapomniałam jak pięknie pachnie las po deszczu.
PS.
Aczkolwiek nad kondycją to możnaby trochę popracować...