02/05/2012

26 Nagroda Filmowa

Dwudziestą szóstą Tarnowską Nagrodę Filmową, tak samo jak nagrodę publiczności, zgarnęła Róża
Jury Młodzieżowe za najlepszy film uznało Lęk wysokości.


Szczerze mówiąc, nie dziwi mnie wygrana Róży, choć i tak po ciuchu liczyłam, że skończy się na jednej statuetce. Jak jednak widać, polscy odbiorcy są dość przewidujący – doświadczony naród, cierpienie, wojna, kawałek dramatycznej historii, miłość, niezłomny bohater – lubimy takie filmy. Nie chcę by odebrano to jako atak na film, bo i na mnie wywarł on ogromne wrażenie. Uważam, że zasłużył na wszelkie wyróżnienie, co jednak nie zmienia faktu, że taki, a nie inny wybór, potwierdza moje stereotypowe przekonania. Polskie społeczeństwo wciąż łaknie historycznych obrazków cierpiącej Polski, która mimo przeciwności staje na nogach, która jest szlachetna, waleczna, bohaterska, bezgranicznie dobra. I choć bardzo doceniam obraz przedstawiony w Róży, to gorzej mi się robi, gdy słyszę te odwieczne zarzuty, że młodzi ludzie nie rozumieją, nie znają historii i wolą sobie sieczkę z mózgu robić (a takie zarzuty padły na spotkaniu z reżyserem). Nie mam nic przeciwko docenianiu dobrych, historycznych filmów, ale męczy mnie to wieczne gloryfikowanie Polaków.  Gdy w W ciemności pojawił się bohater, który początkowo wyzyskiwał Żydów, w Internecie wyczytałam setki zarzutów, że Holland oczernia rodaków. A brak dystansu i ignorancja wobec własnych wad jest czymś, czego nigdy nie zaakceptuję.
Moim prywatnym i subiektywnym faworytem był, oczywiście, Lęk wysokości, czego spodziewałam się już od momentu, gdy zobaczyłam listę konkursowych filmów i dlatego też bardzo ucieszył mnie werdykt młodzieżowego jury. To dowód na to, że młodzi ludzie myślą już zupełnie innymi kategoriami, zbliżonymi do moich. Aczkolwiek, nie ukrywam, że film oceniałam wyjątkowo subiektywnie – Dorociński, choroba psychiczna, próba poukładania sobie życia, gdy wszystko z wierzchu wygląda perfekcyjnie, a w środku się wali, rachunek sumienia, swoiste rozliczenie się z przeszłości, by móc spojrzeć w przyszłość – brzydko mówiąc jarają mnie takie tematy, więc filmy je zawierające (i to z taką obsadą) zawsze już na starcie mają u mnie punkt do przodu. Doliczając do tego piękną kolorystykę, fantastyczne zdjęcia, niezłą muzykę i powstaje kolejna ekranowa historia, do której będę wracać.
Poza dwójką zwycięzców, moim skromnym zdaniem, warto zobaczyć jeszcze W ciemności (którego subiektywną recenzję już tutaj publikowałam) i 80 milionów (przy których bawiłam się doprawdy wyśmienicie).
Reszta tytułów to chyba kwestia gustu, bo mnie na kolana nie powaliły – a w śród nich i tak wciąż są dwa, których jeszcze nie widziałam;)  
Tak czy siak, muszę przyznać, że odkąd chadzam na Tarnowską Nagrodzę Filmową, doceniam polskie filmy. Nauczyłam się chodzić do kina na polskie tytuły i szczerze mówiąc, nie żałuję ani jednej wydanej złotówki. Zgadzam się z tymi, którzy mówią, że polskie kino pnie się w górę - istotnie robimy coraz lepsze filmy, tylko nie wszyscy o tym wiedzą.