31/03/2015

2015: kadry marcowe

Marzec rozpoczęłam bardzo kulturalnie, bo studenckim tygodniem sztuki. Co prawda paskudna grypa trochę uniemożliwiła mi pełne z niego korzystanie, ale źle nie było.



 Jadłam (zajebiste tosty Kuby i włoskie czekoladki Baci) i piłam (japońska herbata po raz pierwszy) same pyszności, ma się rozumieć.

Do listy pamiętnych wschodów dopisałam ten z Rzeszowa.
  


Przywitałam wiosnę na Plantach (wreszcie).



 Pozachwycałam się oklepanym zachodem nad Wisłą.

Po półrocznej przerwie odwiedziłam Marcinkę!



Po raz trzeci zachwyciłam się fenomenalnym Meeow.

 Poodkrywałam trochę nowych miejsc i wróciłam do oglądania zachodów słońca na świeżym powietrzu.

Trampki na nogach, wiosna we włosach: fajnie jest!