21/04/2015

29 Tarnowska Nagroda Filmowa (I)

Już jak co roku, przez cały tydzień, mój drugi dom stanowi Kino Marzenie, w którym zgłębiam swoją wiedzę na temat współczesnego kina polskiego (które, tak swoją drogą, darzę naprawdę wielką sympatią). Projekcji konkursowych przewidziano 12, w ocenach korzystam z pięciostopniowej skali z kuponów konkursowych Nagrody Publiczności (tak jak w zeszłym roku) i unikam spojlerów: starałam się być zwięzła i konkretna. To jest część pierwsza; druga w piątek.



Miasto 44: przeciętny
Gatunek: dramat, wojenny
W moich ocenach polskich tytułów doszłam do momentu, w którym filmy o tematyce wojennej (tudzież Żydowskiej) na wejściu dostają punkty ujemne. Po RóżyPokłosiu i Kamieniach na Szaniec (i całym stosie innych, gorszych tytułów) szanse na to, że coś mnie jeszcze w tej działce ujmie, znacznie zmalały. Miasto 44 jest efekciarskie, na zagranicznym poziomie, ale mnie znudziło. Może młodszych odbiorców ten obraz porwie, mnie nie ruszył wcale. I niewykluczone, że to wynik mojej niechęci do głównego aktora, którą nabrałam oglądając Warsaw by Night – bynajmniej nie polecam.

Małe stłuczki: przeciętny
Gatunek: obyczajowy
Ten film mogłabym skwitować tak samo, jak główny bohater skwitował fakt, że jego była żona, zamiast jemu, przesyłała zdjęcia jego matce: bez sensu. To nie był film dobry – aktorzy mnie irytowali, a historii nie kupiłam wcale. Było w nim jednak coś, co rezonowało z moim wnętrzem: doszukałam się na ekranie śladów życiowej autentyczności. Jeśli bezsensowność tej historii była zamierzona, to moja ocena słusznie podskoczyła o oczko wyżej: film, owszem, słaby, ale z potencjałem. Fajny tytuł, nakręcony w przepięknym mieszkaniu, no i należy mu się duży plus za czołówkę z napisami, bo iście cudowna! 

Bogowie: rewelacyjny
Gatunek: biograficzny, dramat
Filmy biograficzne (nie tylko polskie) cenię sobie przede wszystkim za to, że są nienajgorszym źródłem informacji o znanych i wybitnych jednostkach, czy też ogólnie świecie, w którym żyję i historii, której sama nie mam prawa pamiętać. Bogom nie brakuje niczego: adekwatny tytuł, niesamowita historia, świetne tempo, kapitalny klimat i życiowa rola Tomasza Kota. Kto jeszcze nie widział: marsz do kina! Tę historię trzeba znać.  

Body / Ciało: bardzo dobry
Gatunek: dramat
To jest film w moim stylu: leciutko przerysowany, z uszczypliwym humorem i całkiem poważnymi tematami w dość lekkiej oprawie. Gorzko-słodki, świetnie wyważony: bawi, smuci i skłania do myślenia. No i życiowa rola Mai Ostaszewskiej – chociażby dla niej samej (i jej, dla mnie już kultowego, „mhm”), warto się wybrać do kina. Tyłka mi nie oberwał, ale byłabym skłonna obejrzeć go drugi, a może nawet trzeci raz, co już sporo znaczy. Polecam.

Gatunek: dramat, komedia
Film o bezsensie, ale ze znacznie większym sensem niż Małe Stłuczki. Ponury, monotonny, trochę ział z ekranu pustką, a tematycznie bardzo przygnębiający, ale zagrany tak dobrze, że śmiech na sali rozbrzmiewał co chwilę, z moim włącznie. To taki trochę fabularnie bezcelowy film o smutnych, zrezygnowanych i pasywnych ludziach, którzy dają się losowi nieść gdzie popadnie, od czasu do czasu z lekka dziwiąc się konsekwencjom tej swojej życiowej bierności. Z ich koślawych niefartów łatwo się zaśmiać, ale to śmiech podszyty gorzką nutą. Nie ma się tu czym inspirować, ale za to jest się nad czym zastanawiać.

Obywatel: dobry
Gatunek: dramat, komedia
Po pierwsze: charakteryzuję się wielką sympatią do Sthurów. Obu. Dlatego za samą obsadę film na stracie miał u mnie punkty dodatnie. Barwna historia dość ponurego i pełnego niefortunnych przypadków życia poczciwego Janka Bratka w PRLowskiej Polsce opowiedziana jest z przyjemnym dystansem i humorem – ot, satyra o człowieku, który chciał dobrze, a wyszło jak zawsze. Kolejny film o bezsensie z sensem, tyle że znacznie bardziej zabarwiony historycznie. Ze śmiechu się nie popłakałam (bo ja jednak nie z tego pokolenia), ale czas w kinie upłynął mi całkiem przyjemnie.

Po moje filmowe wynurzenia z poprzednich lat odsyłam TUTAJ