Wrzesień (poza wizytą w Londynie) do szczególnie owocnych fotograficznie nie należał. Niemniej jednak, kilka kadrów jest.
Kraków jak zawsze piękny.
Szerzej o Londynie tutaj.
Mój "mały" kuzynek Kacperek skończył 18 lat. Stara jestem.
I taki mały, mega fotogeniczny żółwik na imprezie z nami był!
Wrześniowe wieczory na działce pod lasem, nawet po i przed nocką w pracy, wciąż są magnetyzująco klimatyczne.
Po długiej, zdecydowanie za długiej przerwie, razem z Asią odwiedziłam jedno z moich ulubionych miejsc w Krakowie, obowiązkowo z przepysznym carrot cake dzielonym na dwoje.
Sukcesy przyjaciół oblewaliśmy w Pijalni, tym samym inaugurując nowy rok akademicki.
Poza tym z dość zabawnym skutkiem spróbowałam nowej rzeczy, pracowałam, odkrywałam nowe murale, uczyłam angielskiego i popijałam piwko w plenerze, korzystając z ostatnich promieni letniego słońca.
Jesień idzie moi drodzy. Ale ja jesień lubię, nawet bardzo.