01/06/2020

2020: majowa perspektywa

Jak wspominałam przy kwietniowych kadrach, za wyjątkiem wyjazdów, nie planowałam w tym roku sięgać po aparat. Ale ilość wolnego czasu, puste ulice i przepiękna pogoda zrobiła swoje i w maju na kilka moich sztandarowych spacerów (o których szerzej można poczytać tu i tu) zabrałam ze sobą mój ledwie zipiący sprzęt. Oto efekty.


Stary znajomy zapytał mnie niedawno co najlepszego przydarzyło mi się odkąd ogłoszono lockdown. I wyszła mi z tego niekończąca się lista wspaniałych rzeczy: kartka pocztowa wrzucona przez przyjaciela do naszej skrzynki, kubek (od malgo.frej) mojej ukochanej kawy (Machina!) codziennie rano, odkrycie Hermitage of Braid i mojej nowej ulubionej ławeczki, wprowadzenie się przyjaciela do pokoju obok, dwa cudowne listy z Polski, moje ulubione lody haagen-dazs na promocji, quiz piosenek Muse zrobiony specjalnie dla mnie przez brata, słońce po deszczu wpadające przez okno wprost na mój fotel, videochaty od serca, sticky toffee pudding z lodami waniliowymi… mogłabym tak długo. Codziennie jest coś, za co jestem wdzięczna. Za możliwość ustrzelenia poniższych kadrów również.










Pozwólcie zaznaczyć, że izolacja bez tego typa w pakiecie na pewno nie byłaby aż tak fajna. Od dwóch miesięcy nie widziałam na żywo żadnej innej przyjaznej twarzy i nawet jeśli wyjdę z tej izolacji nieco poturbowana psychicznie, to będzie co dobrego wspominać: póki co, bawimy się razem wyśmienicie!

















Ogródka może nie mamy, ale nasłoneczniony taras po drugiej stronie ulicy (to zdjęcie z okna, w którym potrafimy zmarnować długie godziny) daje radę!



















Może i mamy pandemię, izolację, strach, niepewność i swędzącą kończyny tęsknotę, ale mnie wciąż trudno przekonać, że jest naprawdę źle. Jest po prostu inaczej. I mam szczerą nadzieję, że znaczna większość z Was może powiedzieć to samo.