19/06/2020

Polak za granicą

Niewiele czytam prasy, okazjonalnie zaglądam tylko na BBC i The Guardian, a polskich wiadomości unikam kompletnie. Wiedzę o tym, co dzieje się w kraju (w którym nie mieszkam i do którego póki co wracać nie zamierzam) czerpię z mocno przeze mnie moderowanych social mediów, oraz od rodziny i przyjaciół. No ale czasem, szczególnie gdy coś większego się w kraju wydarzy, natknę się na nagłówek o polskich poczynaniach czy to w BBC czy w The Guardian i wtedy zawsze coś mnie w środku ściska. Znajoma niedawno zasugerowała, że ten ścisk to chyba patriotyzm. Mi bliżej do stwierdzenia, że to wstyd. Niestety.


Największym szokiem jaki w zeszłym roku (a może i w ogóle w życiu) przeżyłam, było usłyszenie od jednej z wówczas jeszcze bliskich mi osób, że zostałam zmanipulowana przez zachodnią propagandę. Że wyprano mi mózg. Słyszałam też oczywiście (choć to już od innych, mniej znaczących ludzi) zarzuty, że jestem anty-patriotą. To nic szczególnie nowego, bo jest przecież cała masa ludzi w Polsce, którzy każdego emigranta traktują jak zdrajcę i wroga narodu. Tak samo jak w UK jest cała masa ludzi, którzy każdego imigranta traktują jak zagrożenie. Przyjmuję to na klatę, bo wiem, że z pewnymi poglądami po prostu nie wygram. Dokładam jednak wszelkich starań, by w moim najbliższym gronie, w mojej bańce, ludzi z takimi poglądami po prostu nie było. Nie mam czasu ani energii na walkę z bzdurną nienawiścią.
Na temat wyborów i oddawania głosu jako emigrant, opinię mam niejednoznaczną, bo z jednej strony uważam, że nie powinnam decydować o kraju, w którym już przecież nie mieszkam, nie płacę podatków i nie planuję najbliższej przyszłości. Z drugiej jednak, skoro nie mogę (jeszcze) głosować tu gdzie mieszkam, dlaczego by z tego prawa nie skorzystać? Poza tym, nigdy nie mów nigdy, teraz nigdzie się ze Szkocji ruszać nie chcę, ale kto powiedział, że tutaj zawsze będę mile widziana? Albo że coś się w moim życiu diametralnie nie zmieni i wracać będę musiała? Więc może jednak pasuje iść i zagłosować?
Wybory prezydenckie zamierzałam w tym roku zignorować, bo przecież i tak mamy pandemię i lepiej z domu nie wychodzić, ale potem przeczytałam ten artykuł w The Guardian – no niby nic nowego się z niego nie dowiedziałam, ale jak zawsze: samo czytanie o tym, co wyprawia się w kraju, w którym mieszka moja rodzina i sporo bardzo bliskich mi ludzi, i to w języku angielskim, w jednej z niewielu gazet, którym powiedzmy że ufam… pękłam. Znowu pękłam, tak jak w styczniu zeszłego roku.
Być może jestem tym statystycznym Polakiem za granicą, któremu wyprano mózg „ideologią LGBT+”, ale czy moi znajomi i przyjaciele z tej grupy czują się za tą granicą zagrożeni i wykluczeni? No nie. Bo tu nie ma żadnej ideologii, tylko są ludzie; ludzie którzy chcą godnie i normalnie żyć. I jeśli jakikolwiek odsetek Polaków ma być rzeczywiście traktowany jak obywatel „gorszego sortu”, to jest to moment, gdy nie tylko można, ale kurwa trzeba ten głos do konsulatu posłać. Tak, brzydzę się polityką (z obu stron), bo to nic innego jak brudna, kłamliwa gra wpływów, w której obywatele są tylko pionkami, środkiem do celu – tak zawsze było, jest i pewnie będzie. Najchętniej bym się od tego wszystkiego odcięła i nigdy nie wychodziła z tej mojej bańki, bo po co szargać sobie nerwy, ALE żyjemy w takim systemie a nie innym i gdy łamane są podstawowe prawa człowieka, milczenie i udawanie że „i tak nic nie mogę” jest zwyczajnie złe. Co w oczywisty sposób gryzie się z moją chęcią przeżywania życia świadomie i odpowiedzialnie. Dlatego głosuję.
Przeraża mnie, że poglądy które słychać z Polski najgłośniej, to poglądy w dużej mierze budowane na zasłyszanych, często ślepo powtarzanych opiniach i irracjonalnym strachu: bo ktoś inny przyjdzie i mi coś odbierze! No nie, kurwa, darowanie komuś podstawowych praw (które i tak mu się należą) i możliwości prowadzenia życia po swojemu, bynajmniej nie neguje praw (ani życia), które sam masz. Zaakceptowanie (i szanowanie) istnienia jakiejś mniejszości  (tak jak i odmiennych od twoich poglądów) wcale nie sprawia, że twojemu, dajmy na to Kościołowi, czegoś nagle ubywa. Te mniejszości bez twojej akceptacji nie tylko ciągle tam są (i będą), ale i od zawsze tam były; to tylko my wybieraliśmy ich nie dostrzegać. Media i Internet zmieniły zasady gry, dały im głos, którego wcześniej nie mieli i coraz trudniej jest ich istnienie ignorować. Co, jak wyraźnie widać, wielu uwiera.
Ale tu naprawdę nikt nie chce ci odbierać twoich wierzeń, poglądów czy przekonań! Tak jak czerwona papryka nie neguje istnienia papryki zielonej, tak też poglądy i orientacja seksualna Jasia nie negują istnienia odmiennych poglądów i orientacji seksualnej Krzysia. ALE, i to zaznaczmy jasno: dyskryminacja, homofobia i rasizm to nie są „twoje odmienne poglądy”, tylko postawy antyspołeczne, zwykła przemoc, której nikt nigdzie nie powinien akceptować, a co dopiero szanować. Granice twoich poglądów kończą się tam, gdzie zaczynają się podstawowe prawa drugiego człowieka.
Wbrew temu co próbuje się nam dziś wmawiać, ludzie spoza Kościoła i modelu „polskiej rodziny”, naprawdę nie mają na celu ich atakować i niszczyć. Oni walczą o swoje równe prawa, a nie o obalanie praw innych. To ta medialna nagonka mydli oczy i daje wierzyć, że jest inaczej. Tak, w środowisku LGBT+ też są ludzie skrajni, zachowujący się głupio i nieodpowiedzialnie – takie jednostki spotkasz w każdej grupie społecznej na świecie – ale to zawsze tylko niewielki tej grupy odsetek; to media kreują wizerunek osoby LGBT+ wyłącznie na bazie tych skrajnych zachowań. Te ich okrzyki i parady naprawdę nie chcą was anihilować, one tylko usiłują zwrócić uwagę (bo grzecznie i kulturalnie tej uwagi zwrócić się dziś po prostu nie da) na problem dyskryminacji ich środowiska, który społeczeństwo (jako całość) ignoruje i tym samym utrwala. Jedyne o co tak naprawdę proszą, to żebyśmy dali im żyć, jak człowiek człowiekowi dać żyć powinien. Bo miłość nie wyklucza, nikogo i nigdzie.
Jedyna krzywdząca „ideologia” i zagrożenie (i to wobec człowieczeństwa, a nie tylko rodziny) które tu dostrzegam, płynie ze szczucia ludzi tymi wyssanymi z palca bzdurami. „Ideologia LGBT+” zwyczajnie nie istnieje: to skonstruowany na potrzeby rządu strach, żywiący się naiwnością i niewiedzą wyborców. To dehumanizacja zwykłych ludzi, Polaków takich samych jak ty czy ja. Mieliśmy już w historii wariatów, którzy się podobnej dehumanizacji dopuszczali i obiecywaliśmy sobie, że już nigdy więcej, nigdzie.
Tak jak pisałam w „Tradycji nienawiści”: bardzo bym chciała, żeby ludzie zaczęli budować swoje poglądy na faktycznej wiedzy, a nie odwrotnie. Wiedzy, która jest dzisiaj przecież wyjątkowo łatwo dostępna: wystarczy zweryfikować swoje źródła, sprawdzić definicje, poczytać, wysłuchać obie strony, pomyśleć krytycznie. Proszę Was, nie idźmy na łatwiznę, włóżmy w te nasze poglądy jakiś wysiłek. Edukujmy się wzajemnie, pokażmy, że wszyscy jesteśmy empatycznymi ludźmi, a nie pionkami w politycznej rozgrywce o władzę.  
Ktokolwiek z Polski to przeczyta: idźcie na te wybory, proszę was, i zagłosujcie na człowieczeństwo. Tyko zachowując środki ostrożności, bo – wybory czy nie – pandemia wcale nie rozpłynęła się w powietrzu!

A jeśli macie teraz chwilę na zbyciu, polecam posłuchać:
·      Marian Turski: Auschwitz nie spadło z nieba.
·      Olga Tokarczuk: przemowa po otrzymaniu Nagrody Nobla (w formie pdf tutaj; może ktoś tak jak ja woli przeczytać niż wysłuchać).