19/09/2014

ZDJ: Marcinka

Czasem dobrze jest wyjechać.
Chociażby po to, by móc wrócić i docenić stare śmiecie.
Ja po powrocie z  Niemiec postanowiłam docenić tarnowską Marcinkę.
Bo zanim w moim życiu zaistniał ZakrzówekArthur’s Seat i wszystkie inne ulubione miejsca na ziemi, była sobie właśnie Marcinka (i Wielka Wieś, ale o tym innym razem): Marcinka zimą, Marcinka wiosną, latem i jesienią. Choć najbardziej, rzecz jasna, latem.




  
Tego miejsca nie da się nie kochać gdy łączy się z nim tyle ciepłych uśmiechów, szczerych rozmów, malowniczych zachodów i udanych kadrów.










To było moje pierwsze ulubione miejsce na ziemi i jest więcej niż pewne, że już na zawsze jednym z nich pozostanie. Bo za każdym razem gdy tam wracam – niezależnie od pogody i samopoczucia – uśmiech sam ciśnie mi się na usta. Tak po prostu.
  



No i chyba niejeden się ze mną zgodzi, że piwo nigdzie nie smakuje lepiej…? :P