25/09/2014

This is what freedom is

Mówią, że najłatwiej jest na wszystko narzekać.
No wiadomo: to się zawsze robi, robiło i robić będzie najłatwiej i najchętniej.
Każdy przecież wie, że złe i niedobre, to życie może być o każdej porze dnia i nocy.
Aż tu jeb: patrz, moje już tak jakby przez dłuższą chwilę właśnie nie może! Serio! Jakby mu się nagle odwidziało. Tak, wiem, wiem, tak pisać to zazwyczaj nie wypada. No ale co ja Ci niby poradzę na to, że się nie mogę przestać cieszyć z tego jak jest? Tu, teraz, tak, a nie inaczej. No dobrze jest! I niby czemu mam to kryć po kątach?
Jasne, że chcę więcej, ale gdzie mi się, kurwa, z tym więcej spieszy? Przecież mogę chcieć więcej, równocześnie wyciskając z tego co mam teraz. Bo mogę i już.


Nie wiem, może to wszystko przez te obrzydliwie udane wakacje; przez tą rozpyloną w zachodzącym słońcu wolność, małe palpitacje serca pod sceną w Balado, tańce w letnim deszczu, słońce wschodzące nad Edynburgiem, czerwone conversy na obolałych stopach, mgłę o czwartej nad ranem, przyjazny uśmiech, dobrze schłodzone piwo, niemiecką czekoladę, czerwone wino, kremowy ser i weselną wódkę.
A może to wina kolejnych 10 punktów wykreślonych z mojej Bucket List?
Ale czy to naprawdę ma jakieś większe znaczenie, gdy jest tak fajnie?
Jak tam? zapytasz. No dobrze, kurwa, bardzo dobrze!
Milky Chance mi do ucha śpiewa, uśmiech sam się na usta ciśnie, a Kraków po przerwie jakiś taki jeszcze piękniejszy! Czego mogę chcieć dziś więcej? ;-)